sobota, 14 czerwca 2014

Chapter four

Na początku chciałam was przeprosić za to że rozdział jest o tydzień później niż na to kiedy miał być dodany ale po prostu nie dawałam rady. Musiałam spiąć tyłek i wziąć się za oceny. Połowę poprawiłam, połowę nie, whatever... Kiedy rozdział miał być napisany w czwartek a dodany w piątek nagle uświadomiłam sobie że przecież jadę na wakacje (ale ja szybka jestem, woho). A teraz dodaję to tylko z takiego powodu że w Chorwacji ciągle pada (podziękujcie temu komuś na górze). Ok a więc bez zbędnego przedłużania zapraszam na kolejny rozdział ! :)

____


Luke's POV

- Twoja matka jest również miłą kobietą. - uśmiechnąłem się sztucznie - Mogę się założyć że gdzieś w głębki duszy na pewno żałuje tego co zrobiła. - powiedziałem bez zastanowienia. - A teraz chodź, odwiozę cię do domu. 
Dziewczyna wyszła z moich objęć i bez dłuższego namysłu wsiadła na przednie miejsce w aucie i zapięła pasy. Zrobiłem to samo co ona i jak najszybciej odwiozłem ją do domu. Musiałem szybko porozmawiać z Ashtonem.

- Pa Lily. Pamiętaj to o czym mówiłem - spojrzałem na nią.

- Jasne - wywróciła oczami.
- I nie rób nic głupiego.
- Jasne - powtórzyła czynność
- I...
- Mogę już wyjść? - przerwała 
- Tak - przytaknąłem głowąa dziewczyna wyszła z auta a ja odpaliłem silnik szybko odjeżdżając z jej podjazdu.
Po 15 minutach znajdowałem się już w naszym apartamencie. Ściągłem buty i rzuciłem je w lewy kąt przedpokoju i zatrzasnąłem drzwi. Wchodząc do salonu ujrzałem Ashton'a i jego dziewczynę - Rose. Ashton to mój najlepszy kumpel ale co do dziewczyn to on nosa nie ma. Jak można chodzić z kimś kto 24/7 gada o swoich 'szalonych podróżach' lub o nowym lakierze do paznokci. Ta dziewczyna definitywnie miała coś nie tak z głową.
- Ashton? Musimy porozmawiać. - założyłem ręce na brzuch i czekałem aż blond włosa dziewczyna opuści pomieszczenie.
- To może ja pójdę - wstała nie pewnie i udała się w stronę drzwi. Gdy już wyszła bez pożegnania odetchnąłem i rzuciłem się na sofę odpalając szluga.
- Za mądra to ona nie jest - westchnąłem.
- A ty za miły - odburknął - Dobrze wiesz że mi na niej zależy.
- Stary nie przyszedłem tu żeby gadać o twojej jebniętej lasce.
- Stól pysk.... - warknął
- Bo co? Taka prawda. - zaciągnąłem się kolejny raz i przeszedlem do sedna sprawy.
- Słuchaj. Matka Lily wróciła. - powiedziałem z kamienną miną.
- Co?! - jego źrenice od razu pomniejszyły się o 2 razy 
- Słuchaj uchem a nie brzuchem idioto. - wywróciłem oczami.
- Wiesz co to oznacza? Jeśli ona się dowie że ty tutaj jesteś to zabije i ciebie.
- Nie serio? Myślałem że będziemy razem zrywać kwiatki w parku. Nie jestem głupi kretynie. - zgasiłem moje źródło ukojenia i przymknąłem oczy. 
- Może powiedź o tym Lilianie. - przerwał kilkuminutową przerwę. 
Lilianie. Kurwa skąd on bierze takie słowa. Wiem że jej nie lubi, jak zresztą każdy z nas ale Lilianie? Jezusie...
- Hej Lily, słuchaj muszę ci powiedzieć że twoja matka zabiła całą moją rodzinę i dlatego teraz ja próbuję zemścić się na tobie, super news co nie?
- Dobra, to nie jest jednak dobry pomysł.- spuścił głowę 
- Tsa... 
- Dobra wiesz co, pomyślimy nad tym kiedy indziej. Szykuje się dzisiaj niezła imprezka u John'a.- klasnął w ręce a na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Moje oczy od razu powiększyły się, a ja z pozycji leżącej usiadłem.
- Czy myślisz o tym co ja? - uśmiechnąłem się szyderczo sam do siebie.
- Tak, też sądzę że moglibyśmy na nią pójść - uśmiechnął się szczerze.
- Jesteś idiotą sam z siebie czy ci za to płacą? - walnąłem się w głowę i wstałem - chodzi o Lily.
- Ona też ma z nami pójść?- zmarszczył czoło 
Przytaknąłem.
- Aaaa.... Już rozumiem... 
Podeszłem do przyjaciela przybijając mu piątkę i udałem się do swojego pokoju w celu zmiany ubioru. To będzie niesamowita noc...
***
LILY's POV

Leżałam w pokoju ze słuchawkami na uszach wsłuchując się w bity Fancy, Iggy Azalea'i. Mój ojciec wraz z matką i Maddie udali się na 'rodzinną kolację'. Mimo tego że pogodziłam się z matką nie miałam ochoty nigdzie iść. Nigdy nie lubiłam takich rodzinnych spotkań gdzie każdy musi być dla każdego miły. Mnie takie coś zniechęca. Moje rozmyślanie przerwało wibrowanie telefonu. Zdjęłam słuchawki rzucając nimi na drugi koniec łóżka i przejechałam palcem po zielonej słuchawce przykładając urządzenie do ucha.

- Halo - mruknęłam
- Hej Sweety. - usłyszałam głos Luke'a.
- Co chcesz? - wywróciłam oczami
- Szykuje się dzisiaj niezła impreza. Może z nami pójdziesz?
- Nie lubię imprez. - odburknęłam
- To było pytanie retoryczne. Będę po ciebie za 20 minut szykuj się.
Zaraz po wypowiedzianych słowach rozłączył się a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. Bez namysłu podniosłam się i zmierzyłam w stronę szafy z której wyciągnęłam czarne szorty z wysokim stanemZdjęłam słuchawki rzucając nimi na drugi koniec łóżka i przejechałam palcem po zielonej słuchawce przykładając urządzenie do ucha.
- Halo - mruknęłam
- Hej Sweety. - usłyszałam głos Luke'a.
- Co chcesz? - wywróciłam oczami
- Szykuje się dzisiaj niezła impreza. Może z nami pójdziesz?
- Nie lubię imprez. - odburknęłam
- To było pytanie retoryczne. Będę po ciebie za 20 minut szykuj się.
Zaraz po wypowiedzianych słowach rozłączył się a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. Bez namysłu podniosłam się i zmierzyłam w stronę szafy z której wyciągnęłam czarne szorty Zdjęłam słuchawki rzucając nimi na drugi koniec łóżka i przejechałam palcem po zielonej słuchawce przykładając urządzenie do ucha.
- Halo...
- Hej Sweety. - usłyszałam głos Luke'a.
- Czego chcesz? - wywróciłam oczami
- Szykuje się dzisiaj niezła impreza. Może z nami pójdziesz?
- Nie lubię imprez. - odburknęłam
- To było pytanie retoryczne. Będę po ciebie za 20 minut szykuj się.
Zaraz po wypowiedzianych słowach rozłączył się a ja uśmiechnęłam się sama do siebie. Bez namysłu podniosłam się i zmierzyłam w stronę szafy z której wyciągnęłam czarne szorty z  wysokim stanem oraz tą bluzkę.   Lukey się na pewno ucieszy. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam do łazienki. Złapałam za prostownicę i wyprostowałam jedynie końcówki włosów. Następnie chwyciłam za tusz do rzęs i pomalowałam je. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko przejechałam swoje usta różową szminką i łapiąc za torebkę zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się nikt inny jak Luke.
- O kurwa. - otworzył usta
- Co? - zmarszyłam czoło zamykając drzwi
- Nie możesz czasami ubrać długich spodni ?
- Ok jeśli chces to się przebiorę - złapałam za klucz i już chciałam otworzyć drzwi ale blondyn złapał mnie za nadgarstek.
- Wyglądasz pięknie. - uśmiechnął się - ale ta bluzka to nie prawda, wcale nie jestem Loserem. - udawal obrażonego.
- Jasne - westchnęłam i wyminęłam go wsiadając do auta. Chłopak zrobił to samo.
Cała podróż na imprezę minęła dosyć szybko i w ciszy. 
Miejsce w którym miało odbyć się wydarzenie było piękne. Biały dom świetnie współgrał z wielkimi palmami i innymi nieznanymi mi gatunkami roślin. Budynek był ogromny. Zza niego, po lewej stronie można było dostrzec pięknie oświetlony basen a wedle niego jaquzzi. 
- Chodź - Hemmings objął mnie w pasie i udaliśmy się do siedliska przyjaciela chłopaków. 
Uśmiechnęłam się pod nosem gdy weszliśmy do środka. Każdy pokój zapełniony był tłumami nastolatków co mnie osobiście uszczęśliwiło. Uwielbiam kiedy na imprezach tego typu jest dużo osób. Łatwiej jest mi wtedy dobrze się bawić. 
Wraz z Luke'iem zmierzyliśmy w stronę Johna. Porozmawialiśmy z nim chwilkę popijając Jack'a Daniells'a rozrobionego z coca'colą. Po paru mocniejszych poszliśmy z blondynem na balkon który znajdował się w sypialni Johna. 

LUCK's POV


Wraz z Lily znajdowaliśmy się na balkonie. Była najebana w 4 dupy brzydko mówiąc. W moich drinkach które przygotowywał Ash nie znajdowała się ani kropla alkoholu. W odróżnieniu od niej. 

- Jesteś taka piękna... - westchnąłem bawiąc się jej włosami.
- Luke, mimo że jestem pijana to film mi się nie urwie, więc nie myśl sobie za dużo - odpowiedziała zabierając moją rękę z jej włosów.
- Sweety... - objąłem ją w pasie a ona splotła ręce na moim karku 
- Hmm...? - uśmiechnęła się i przybliżyła swoje usta do moich
Uśmiechnąłem się lekko i musnąłem jej usta. Całowaliśmy się coraz namiętniej aż niespodziewanie znaleźliśmy się na łóżku. Lily położyła się, a ja bez przerwania pocałunków ściągnąłem z niej koszulkę. 
- Luke... - szeptała kiedy ja właśnie się rokręcałem - Luke... 
- Hm? - powoli zwolniłem
- Jesteś tego pewien? 
- Nigdy nie byłem niczego bardziej pewien. - szepnąłem jej do ucha.
Brunetka w odpowiedzi mruknęła i zaczęła rozpinać moją koszulę a już po chwili jej na sobie nie miałem.  
Po chwili nie mieliśmy na sobie już spodni. Nigdy w życiu nie byłem tak napalony. Co ta dziewczyna ze mną robiła...
Za sekundę byliśmy już zupełnie nadzy. Przesuwając dłonią dojechałem do jej, już wilgotnego wejścia. Włożyłem w nią dwa palce i delikatnie zacząłem nimi obracać.Lily jęknęła w moje usta  zadowolona. Pobawiłem się z nią chwilę wkładając i wyjmując palce, dodając nowy czy pocierając łachteczke. Z racji tego że już nie mogłem się doczekać własnego spełnienia wyjąłem z niej palce i zamiast nich wsunąłem w nią swoją męskość. Jęknąłem, kiedy zacisnęła się na mnie. 
 Jeszcze parę posuwistych ruchów i Lily rozsypała się pode mną na tysiące małych kawałeczków. Dzięki jej orgazmowi sam doznałem spełnienia wlewając się w jej wnętrze. Wyszedłem z niej i ułożyłem się obok na materacu ogromnego łóżka.
- Luke, co my zrobiliśmy... - westchnęła przerażona.
- Cii... - ostatni raz musnąłem jej usta i usnęliśmy wtuleni w siebie.
Ten dzień zaliczam do najlepszych dni na świecie...

11 komentarzy: