Mogłaby pewna osoba łaskawie nie dodawać 5049039 komentarzy?
Myślisz że jestem zbyt tępa by nie wiedzieć że pisze to jedna osoba?
Błagam was, chcę szczere komentarze, a nie puste słowa od jednej osoby która w dniu dodania rozdziału pisze mi dziesięć komentarzy o kolejny. To wcale nie jest fajne, zwłaszcza że zależy mi na komentarzach od wszystkich czytelników a nie 2-3. Wiem że jest was tutaj więcej więc proszę KAŻDY, KTO CZYTA TO FF NIECH NAPISZE TUTAJ JAKI KOLWIEK KOMENTARZ, ŻEBYM WIEDZIAŁA ŻE NIE PISZĘ TEGO DLA SIEBIE. No bo kurcze co to za przyjemność?
A więc rozdział dodaję tylko ze względu na to że denerwuje mnie to ciągłe komentowanie od tylko jednej osoby...
_______
LILY's POV
Obudziłam się rano w swoim łóżku. Zupełnie sama. Przecież jeszcze wczoraj byłam z Luke'm u Jonhna. Czy aby to było na prawdę?
Przetarłam oczy i westchnęłam głośno. Spuściłam ręce na łóżko i leżałam w takiej pozycji przez krótką chwilę. Nagle promienie słońca przebijające się przez zasłony poraziły moje oczy.
- Co do cholery ! - podniosłam się przymrużając ślepia
- Witaj córeczko. Jak się spało ? - spytała rodzicielka usadawiając się obok mnie na łóżku
- Źle - mruknęłam i powróciłam do swojej poprzedniej pozycji
- Coś się stało?
- Tak, mam kaca. A teraz proszę, mogę jeszcze chwilę pospać? - spojrzałam na nią błagająco
- Nie. Wstawaj. Dzisiaj pomożesz mi w pracy. - zdjęła ze mnie kołdrę i rzuciła nią na drugi koniec pokoju
- Nigdzie nie idę. Myślisz sobie że jesteś pępkiem świata i teraz każdy będzie obok ciebie latać bo wróciłaś? - wstałam z łóżka i stanęłam obok niej - nie myśl że wszystko będzie ok. Bo nic nie będzie. - odpowiedziałam i wyszłam z pokoju zmierzając w stronę kuchni. Zeszłam cicho po schodach tak, aby nie obudzić reszty domowników jednak wszyscy siedzieli już na dole jedząc śniadanie.
- Hej
- Cześć Lily. Jak minęła impreza?
No właśnie Lily, no właśnie...
- W porzątku. - usiadłam przy stole obok nich
- To znaczy ? - ojciec próbował wyciągnąć ze mnie jak najwięcej informacji, jak zwykle z resztą
- Było dosyć nudno, byłam tam z kolegą z klasy. - odburknęłam
- Uuu kolegą - zaśmiała się Maddie
- Weź się odwal.
- To ten blondynek?
- Skończysz? - podniosłam głos
- Tak, to ten co miał kolczyka w wardze, podobno gwałciciel. - śmiała się coraz głośniej
- Przeginasz...
- Wcale nie-e. Tato dlaczego pozwalasz jej się spotykać z takimi złymi chłopcami?
- Lily? Czy to prawda?
- Boże weźcie się odwalcie. Nie wasza sprawa z kim się zadaję. - wstałam z miejsce i zarzucając na siebie kurtkę wyszłam z domu. Nagle z mojego telefonu wydobył się dźwięk powiadomienia. Dostałam mms'a od Luke. Na zdjęciu znajdowałam się ja i on. Zdjęcie może i było by w porządku gdyby nie było z poprzedniej nocy, podczas tego co właśnie się tam stało. Do moich oczu napłynęły łzy. No Lily, masz już zniszczone życie...
Zapisałam zdjęcie po czym szybko usunęłam wiadomość od blondyna i wystukałam wiadomość do Em.
Do Emily : Możemy się spotkać? Musimy pogadać :'( x
Od Emily : Jasne kochanie. Spotkamy się w parku za 5 minut. Już lecę x
Po przeczytaniu sms'a schowałam urządzenie w jego poprzednie miejsce i udałam się w miejsce spotkania.
Emily czekała już na ławce. Gdy mnie ujrzała wstała z miejsca i wtuliła się we mnie.
- Co się stało ? - spytała zmartwiona odgarniając moje roztrzepane włosy z twarzy.
- Jestem najgłupszą i najnaiwniejszą osobą na świecie - wydukałam przez łzy
- Dlaczego tak mówisz ? - wytarła ciecz spływającą po moim policzku
- Zaprzyjaźniłam się z nim rozumiesz? Potem wierzyłam w każdą głupotę jaką powie. A teraz tak strasznie się ośmieszyłam.
- O czym ty mówisz? Z kim się zaprzyjaźniłaś? Boże Lily nie możesz powiedzieć o co chodzi?
- Zrobiłam to z nim. - powiedziałam i pokazałam dziewczynie zdjęcie które wcześniej zapisałam na telefonie - Z Luke'iem. Boże święty, co ja najlepszego nawyrabiałam. - usiadłam na ławkę i złapałam się za głowę. Czułam że zaraz rozsadzi mi ją z bólu.
- Co?! Z Luke'iem? Boże Lily! Przecież cię ostrzegałam! Wiesz że teraz będziesz miała przejebane?
- Wiem! - wydarłam się z całych sił - Wiem o tym doskonale! Jestem skończona - wyszeptałam
- No żebyś wiedziała. - odpowiedziała i usiadła obok mnie. - Co teraz?
- Skąd mogę wiedzieć? - w tej chwili poczułam wibrację telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i przejechałam palcem po ekranie.
- O nie... - zmarszyczyłam czoło
- Co?
- Sms od Luke'a... - poczekałam parę chwil i nacisnęłam ikonkę wiadomości.
Od Luke : Byłaś dziś wspaniała. Nie chciałabyś tego powtórzyć? :*
Przeczytałam treść wiadomości na głos i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Nie odpisuj. - ostrzegła mnie - To nie skończy się najlepiej...
- Odpiszę.
- Nie rób tego.
- Zrobię.
- Lily!
- Co Lily? Niech on sobie nie myśli że teraz może się ze mnie naśmiewać. Ashton musiał mi coś dać do tych drinków bo nawet nie pamiętam jak wróciłam do domu! Nie chcę być kolejną dziwką na ich liście.
- Rób co chcesz. Ale nie marudź jeśli kiedyś powiem 'a nie mówiłam'. Narazie. - dziewczyna obróciła się na pięcie i poszła w stronę swojego mieszkania. I tak nie miałam zamiaru rezygnować z odpisania do tego kretyna.
Do Luke : Pewnie już biegnę wiesz? Powiedz dlaczego to zrobiłeś.
Od Luke : Sama tego chciałaś. A tak w ogóle to doszło do ciebie zdjęcie? (:
Do Luke : A jak myślisz kretynie? Tylko spróbuj to komuś pokazać...
Od Luke : Kretynie tak? Hehehe...
Idiota...
Posiedziałam jeszcze chwilę na ławce i postanowiłam wrócić do domu. Po drodze ujrzałam wiele zakochanych par, obściskających się w każdym możliwym miejscu. Dlaczego tylko ja zawsze spotykam takich idiotów? Dlaczego nigdy nie mogę poznać kogoś normalnego? To pytanie będzie mnie męczyć chyba do końca życia...
Wchodząc do domu trzasnęłam drzwiami. Usłyszałam głośne krzyki i huki wydobywające się z pokoju Maddie. Szybkim krokiem udałam się do niego, by zobaczyć co się dzieje. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. To co ujrzałam było chyba najgorszym widokiem który mogłam zobaczyć. Jakie 'chyba'. Na pewno...
W środku pomieszczenia, w wielkiej kałuży krwi siedziała skulona Mad. Nad nią stał ojciec. Walił w nią pasem bez opamiętania. Stałam przerażona w progu drzwi nie mogąć uwierzyć w to co się dzieje. Wmurowało mnie. Moje ciało zdrętwiało a ja nie mogłam się ruszyć. Nagle z garderoby do pokoju weszła matka.
- Może to będzie lepsze - powiedziała zentuzjazmowana trzymając w ręce ogromny nóż. Po chwili zauważyła mnie a ostrze upadło na ziemię.
- CO TU SIĘ DO KURWY NĘDZY DZIEJE?! - wydarłam się podbiegając do siostry. Objęłam ją najmocniej jak tylko mogłam, przy tym uważając aby nie zadać jej bólu. Odsunęłam się z nią pod okno i czekałam na jaką kolwiek reakcję ze strony "rodziców". O ile w ogóle mogłam ich tak nazwać...
- Lily?! Co ty tutaj robisz?! - zaczął ojciec
- Jak to co? Wróciłam do domu, a co miałam zrobić! Co wy odwalacie?!
- Lily kochanie... - kontynuowała matka podchodząc do mnie.
- Nie zbliżaj się do nas. Rozumiesz?! - przerwałam na chwilę - chodź Maddie.
Złapałam siostrę za rękę i szybkim krokiem wyszłyśmy z domu. Nie wiedziałam dokąd mam iść. Nie chciałam spotykać się z Emily ale do iść do Luke'a też mi się nie uśmiechało... Co teraz?
Chodząc po ulicach Nowego Jorku czułam ten przeszywający wzrok przechodni. Czułam się jak ostatni potwór, przy czym nic nie zrobiłam. Ku moim oczom ukazało się białe Audi, dokładnie takie samo jakim jeździł Luke. No ale co, tylko jedno takie jeździ po NJ?
Z auta wyszedł równie dobrze znany mi blondyn. Pięknie...
- Lily? Maddie? - wyszczerzył oczy - Co jej się stało? - spojrzał na mnie jak na mordercę.
- Nagle się przejmujesz? Po tym co zrobiłeś? Luke nie udawaj niewiniątka... - westchnęłam głośno
- Chodź, pojedziemy z nią do szpitala. - zaproponował. Właściwie to stwierdził...
- Nie dziękuję, dam sobie rade sama. - ruszyłam w dalszą drogę.
- Lily! Tutaj chodzi o twoją siostrę. Nie rób scen i zapomnij na chwilę o tym co się działo między nami. Wsiadaj do tego jebanego auta! - złapał mnie za nadgarstek.
Miał racje, przecież tu chodziło o Mad. Nie o nasze sprawy, ale o jej zdrowie.
- Dobrze. - odburknęłam - Chodź. - pogoniłam siostrę i wsiadłyśmy na tylnie siedzenia.
W drodze do szpitala towarzyszyła nam niezręczna cisza. Luke niestety ją przerwał...
- Przyznaj że ci się podobało - spojrzał w lusterko tak aby mnie ujrzeć
W odpowiedzi wyróciłam oczami. Nie chciałam się wdawać w jakieś bezsensowne kłótnie.
Reszta drogi minęła w milczeniu. Gdy tylko znaleźliśmy się na terenie szpitala bez słowa poszłyśmy na oddział ratunkowy. Tam zostawiłam Maddie na różne badania a sama czekałam na informację na korytarzu. Po chwili doszedł do mnie jasnowłosy 'kolega'.
- I jak? - spytał zmartwiony
- Srak - odburknęłam
- Lily, kotku... - złapał mnie za kolano i poruszał nim lekko - Nie złość się już...
- Lukey, skarbie - objęłam jego rękę i również nią poruszałam - Łapy przy sobie. - uśmiechnęłam się sztucznie i zdjęłam jego dłoń z mojego ciała.
Siedziałam i wgapiałam się w biały sufit. Przed oczami miałam tylko jedną scenę. Scenę kiedy ojciec uderzał w Mad niczym opętany. Zawsze gdy zamknę oczy to to widzę.
Maddie była jedyną bliską mi osobą od kiedy Luke, ojciec, matka i nawet Em się odemnie odwrócili.
Mimo że czasami strasznie działała mi na nerwy to nie miałam zamiaru zostawić jej, tak jak zrobiła to nasza "rodzinka".
- Lily?
- Tak? - furknęłąm
- Co się tak właściwie stało?
- A co cię to obchodzi? - wywróciłam oczami
- Proszę cię,powiedz mi.
- Dobrze, a więc wróciłam do domu z parku i usłyszałam krzyki z pokoju Mad. Szybko tam pobiegłam i... - do oczu zaczęły napływać mi łzy - zobaczyłam jak ten chuj ją bije a ona siedzi bezbronna na ziemi. I wtedy do pokoju weszła matka i z tasakiem w ręku spytała go "może to będzie lepsze". - skończyłam "opowieść" i zamknęłam oczy przełykając głośno ślinę. Siedziałam tak chwilę z zamkniętymi oczami a za chwilę spojrzałam na blondyna.
- Luke?
- Tak? - zmarszczył czoło i popatrzył mi prosto w oczy
- Mogę cię... przytulić ? - spytałam niepewnie na co chłopak przytaknął.
Wtuliłam się w niego niczym małe dziecko do swojego ulubionego misia zaraz po przebudzeniu się ze złego snu. Położyłam swoją głowę w zgłębieniu jego szyi i zaczęłam cicho szlochać.
- Sweety, nie płacz. - pogłaskał mnie po włosach i pocałował czubek mojej głowy - wszystko się ułoży zobaczysz. A odpowiednie osoby zapłacą za swoją głupotę...
_________________
Żałosne.
Głupie.
Durne.
Dziwne.
Nienormalne.
Niemądre.
Bzdurne.
Idiotyczne.
Próżne.
Co to ma w ogóle być?
Pewnie to sobie teraz myślicie, prawda?
Eh wiem, spieprzyłam to na całej lini ale sorry not sorry brak weny niestety.
PS założyłam twittera opowiadania.
Możecie zaobserować jeśli tylko chcecie : @sempiternalff
Napiszcie jak wam się to podobało.
Jak myślicie, co Luke miał na myśli mówiąc "odpowiednie osoby zapłacą za swoją głupotę" ? :)
Rozdział zostawiam wam do komentowania a sama zmykam na plażę, papa <3
@xcdiee
Obudziłam się rano w swoim łóżku. Zupełnie sama. Przecież jeszcze wczoraj byłam z Luke'm u Jonhna. Czy aby to było na prawdę?
Przetarłam oczy i westchnęłam głośno. Spuściłam ręce na łóżko i leżałam w takiej pozycji przez krótką chwilę. Nagle promienie słońca przebijające się przez zasłony poraziły moje oczy.
- Co do cholery ! - podniosłam się przymrużając ślepia
- Witaj córeczko. Jak się spało ? - spytała rodzicielka usadawiając się obok mnie na łóżku
- Źle - mruknęłam i powróciłam do swojej poprzedniej pozycji
- Coś się stało?
- Tak, mam kaca. A teraz proszę, mogę jeszcze chwilę pospać? - spojrzałam na nią błagająco
- Nie. Wstawaj. Dzisiaj pomożesz mi w pracy. - zdjęła ze mnie kołdrę i rzuciła nią na drugi koniec pokoju
- Nigdzie nie idę. Myślisz sobie że jesteś pępkiem świata i teraz każdy będzie obok ciebie latać bo wróciłaś? - wstałam z łóżka i stanęłam obok niej - nie myśl że wszystko będzie ok. Bo nic nie będzie. - odpowiedziałam i wyszłam z pokoju zmierzając w stronę kuchni. Zeszłam cicho po schodach tak, aby nie obudzić reszty domowników jednak wszyscy siedzieli już na dole jedząc śniadanie.
- Hej
- Cześć Lily. Jak minęła impreza?
No właśnie Lily, no właśnie...
- W porzątku. - usiadłam przy stole obok nich
- To znaczy ? - ojciec próbował wyciągnąć ze mnie jak najwięcej informacji, jak zwykle z resztą
- Było dosyć nudno, byłam tam z kolegą z klasy. - odburknęłam
- Uuu kolegą - zaśmiała się Maddie
- Weź się odwal.
- To ten blondynek?
- Skończysz? - podniosłam głos
- Tak, to ten co miał kolczyka w wardze, podobno gwałciciel. - śmiała się coraz głośniej
- Przeginasz...
- Wcale nie-e. Tato dlaczego pozwalasz jej się spotykać z takimi złymi chłopcami?
- Lily? Czy to prawda?
- Boże weźcie się odwalcie. Nie wasza sprawa z kim się zadaję. - wstałam z miejsce i zarzucając na siebie kurtkę wyszłam z domu. Nagle z mojego telefonu wydobył się dźwięk powiadomienia. Dostałam mms'a od Luke. Na zdjęciu znajdowałam się ja i on. Zdjęcie może i było by w porządku gdyby nie było z poprzedniej nocy, podczas tego co właśnie się tam stało. Do moich oczu napłynęły łzy. No Lily, masz już zniszczone życie...
Zapisałam zdjęcie po czym szybko usunęłam wiadomość od blondyna i wystukałam wiadomość do Em.
Do Emily : Możemy się spotkać? Musimy pogadać :'( x
Od Emily : Jasne kochanie. Spotkamy się w parku za 5 minut. Już lecę x
Po przeczytaniu sms'a schowałam urządzenie w jego poprzednie miejsce i udałam się w miejsce spotkania.
Emily czekała już na ławce. Gdy mnie ujrzała wstała z miejsca i wtuliła się we mnie.
- Co się stało ? - spytała zmartwiona odgarniając moje roztrzepane włosy z twarzy.
- Jestem najgłupszą i najnaiwniejszą osobą na świecie - wydukałam przez łzy
- Dlaczego tak mówisz ? - wytarła ciecz spływającą po moim policzku
- Zaprzyjaźniłam się z nim rozumiesz? Potem wierzyłam w każdą głupotę jaką powie. A teraz tak strasznie się ośmieszyłam.
- O czym ty mówisz? Z kim się zaprzyjaźniłaś? Boże Lily nie możesz powiedzieć o co chodzi?
- Zrobiłam to z nim. - powiedziałam i pokazałam dziewczynie zdjęcie które wcześniej zapisałam na telefonie - Z Luke'iem. Boże święty, co ja najlepszego nawyrabiałam. - usiadłam na ławkę i złapałam się za głowę. Czułam że zaraz rozsadzi mi ją z bólu.
- Co?! Z Luke'iem? Boże Lily! Przecież cię ostrzegałam! Wiesz że teraz będziesz miała przejebane?
- Wiem! - wydarłam się z całych sił - Wiem o tym doskonale! Jestem skończona - wyszeptałam
- No żebyś wiedziała. - odpowiedziała i usiadła obok mnie. - Co teraz?
- Skąd mogę wiedzieć? - w tej chwili poczułam wibrację telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i przejechałam palcem po ekranie.
- O nie... - zmarszyczyłam czoło
- Co?
- Sms od Luke'a... - poczekałam parę chwil i nacisnęłam ikonkę wiadomości.
Od Luke : Byłaś dziś wspaniała. Nie chciałabyś tego powtórzyć? :*
Przeczytałam treść wiadomości na głos i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Nie odpisuj. - ostrzegła mnie - To nie skończy się najlepiej...
- Odpiszę.
- Nie rób tego.
- Zrobię.
- Lily!
- Co Lily? Niech on sobie nie myśli że teraz może się ze mnie naśmiewać. Ashton musiał mi coś dać do tych drinków bo nawet nie pamiętam jak wróciłam do domu! Nie chcę być kolejną dziwką na ich liście.
- Rób co chcesz. Ale nie marudź jeśli kiedyś powiem 'a nie mówiłam'. Narazie. - dziewczyna obróciła się na pięcie i poszła w stronę swojego mieszkania. I tak nie miałam zamiaru rezygnować z odpisania do tego kretyna.
Do Luke : Pewnie już biegnę wiesz? Powiedz dlaczego to zrobiłeś.
Od Luke : Sama tego chciałaś. A tak w ogóle to doszło do ciebie zdjęcie? (:
Do Luke : A jak myślisz kretynie? Tylko spróbuj to komuś pokazać...
Od Luke : Kretynie tak? Hehehe...
Idiota...
Posiedziałam jeszcze chwilę na ławce i postanowiłam wrócić do domu. Po drodze ujrzałam wiele zakochanych par, obściskających się w każdym możliwym miejscu. Dlaczego tylko ja zawsze spotykam takich idiotów? Dlaczego nigdy nie mogę poznać kogoś normalnego? To pytanie będzie mnie męczyć chyba do końca życia...
Wchodząc do domu trzasnęłam drzwiami. Usłyszałam głośne krzyki i huki wydobywające się z pokoju Maddie. Szybkim krokiem udałam się do niego, by zobaczyć co się dzieje. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. To co ujrzałam było chyba najgorszym widokiem który mogłam zobaczyć. Jakie 'chyba'. Na pewno...
W środku pomieszczenia, w wielkiej kałuży krwi siedziała skulona Mad. Nad nią stał ojciec. Walił w nią pasem bez opamiętania. Stałam przerażona w progu drzwi nie mogąć uwierzyć w to co się dzieje. Wmurowało mnie. Moje ciało zdrętwiało a ja nie mogłam się ruszyć. Nagle z garderoby do pokoju weszła matka.
- Może to będzie lepsze - powiedziała zentuzjazmowana trzymając w ręce ogromny nóż. Po chwili zauważyła mnie a ostrze upadło na ziemię.
- CO TU SIĘ DO KURWY NĘDZY DZIEJE?! - wydarłam się podbiegając do siostry. Objęłam ją najmocniej jak tylko mogłam, przy tym uważając aby nie zadać jej bólu. Odsunęłam się z nią pod okno i czekałam na jaką kolwiek reakcję ze strony "rodziców". O ile w ogóle mogłam ich tak nazwać...
- Lily?! Co ty tutaj robisz?! - zaczął ojciec
- Jak to co? Wróciłam do domu, a co miałam zrobić! Co wy odwalacie?!
- Lily kochanie... - kontynuowała matka podchodząc do mnie.
- Nie zbliżaj się do nas. Rozumiesz?! - przerwałam na chwilę - chodź Maddie.
Złapałam siostrę za rękę i szybkim krokiem wyszłyśmy z domu. Nie wiedziałam dokąd mam iść. Nie chciałam spotykać się z Emily ale do iść do Luke'a też mi się nie uśmiechało... Co teraz?
Chodząc po ulicach Nowego Jorku czułam ten przeszywający wzrok przechodni. Czułam się jak ostatni potwór, przy czym nic nie zrobiłam. Ku moim oczom ukazało się białe Audi, dokładnie takie samo jakim jeździł Luke. No ale co, tylko jedno takie jeździ po NJ?
Z auta wyszedł równie dobrze znany mi blondyn. Pięknie...
- Lily? Maddie? - wyszczerzył oczy - Co jej się stało? - spojrzał na mnie jak na mordercę.
- Nagle się przejmujesz? Po tym co zrobiłeś? Luke nie udawaj niewiniątka... - westchnęłam głośno
- Chodź, pojedziemy z nią do szpitala. - zaproponował. Właściwie to stwierdził...
- Nie dziękuję, dam sobie rade sama. - ruszyłam w dalszą drogę.
- Lily! Tutaj chodzi o twoją siostrę. Nie rób scen i zapomnij na chwilę o tym co się działo między nami. Wsiadaj do tego jebanego auta! - złapał mnie za nadgarstek.
Miał racje, przecież tu chodziło o Mad. Nie o nasze sprawy, ale o jej zdrowie.
- Dobrze. - odburknęłam - Chodź. - pogoniłam siostrę i wsiadłyśmy na tylnie siedzenia.
W drodze do szpitala towarzyszyła nam niezręczna cisza. Luke niestety ją przerwał...
- Przyznaj że ci się podobało - spojrzał w lusterko tak aby mnie ujrzeć
W odpowiedzi wyróciłam oczami. Nie chciałam się wdawać w jakieś bezsensowne kłótnie.
Reszta drogi minęła w milczeniu. Gdy tylko znaleźliśmy się na terenie szpitala bez słowa poszłyśmy na oddział ratunkowy. Tam zostawiłam Maddie na różne badania a sama czekałam na informację na korytarzu. Po chwili doszedł do mnie jasnowłosy 'kolega'.
- I jak? - spytał zmartwiony
- Srak - odburknęłam
- Lily, kotku... - złapał mnie za kolano i poruszał nim lekko - Nie złość się już...
- Lukey, skarbie - objęłam jego rękę i również nią poruszałam - Łapy przy sobie. - uśmiechnęłam się sztucznie i zdjęłam jego dłoń z mojego ciała.
Siedziałam i wgapiałam się w biały sufit. Przed oczami miałam tylko jedną scenę. Scenę kiedy ojciec uderzał w Mad niczym opętany. Zawsze gdy zamknę oczy to to widzę.
Maddie była jedyną bliską mi osobą od kiedy Luke, ojciec, matka i nawet Em się odemnie odwrócili.
Mimo że czasami strasznie działała mi na nerwy to nie miałam zamiaru zostawić jej, tak jak zrobiła to nasza "rodzinka".
- Lily?
- Tak? - furknęłąm
- Co się tak właściwie stało?
- A co cię to obchodzi? - wywróciłam oczami
- Proszę cię,powiedz mi.
- Dobrze, a więc wróciłam do domu z parku i usłyszałam krzyki z pokoju Mad. Szybko tam pobiegłam i... - do oczu zaczęły napływać mi łzy - zobaczyłam jak ten chuj ją bije a ona siedzi bezbronna na ziemi. I wtedy do pokoju weszła matka i z tasakiem w ręku spytała go "może to będzie lepsze". - skończyłam "opowieść" i zamknęłam oczy przełykając głośno ślinę. Siedziałam tak chwilę z zamkniętymi oczami a za chwilę spojrzałam na blondyna.
- Luke?
- Tak? - zmarszczył czoło i popatrzył mi prosto w oczy
- Mogę cię... przytulić ? - spytałam niepewnie na co chłopak przytaknął.
Wtuliłam się w niego niczym małe dziecko do swojego ulubionego misia zaraz po przebudzeniu się ze złego snu. Położyłam swoją głowę w zgłębieniu jego szyi i zaczęłam cicho szlochać.
- Sweety, nie płacz. - pogłaskał mnie po włosach i pocałował czubek mojej głowy - wszystko się ułoży zobaczysz. A odpowiednie osoby zapłacą za swoją głupotę...
_________________
Żałosne.
Głupie.
Durne.
Dziwne.
Nienormalne.
Niemądre.
Bzdurne.
Idiotyczne.
Próżne.
Co to ma w ogóle być?
Pewnie to sobie teraz myślicie, prawda?
Eh wiem, spieprzyłam to na całej lini ale sorry not sorry brak weny niestety.
PS założyłam twittera opowiadania.
Możecie zaobserować jeśli tylko chcecie : @sempiternalff
Napiszcie jak wam się to podobało.
Jak myślicie, co Luke miał na myśli mówiąc "odpowiednie osoby zapłacą za swoją głupotę" ? :)
Rozdział zostawiam wam do komentowania a sama zmykam na plażę, papa <3
@xcdiee